Niech cię szlag!

20/10/2020

Po raz pierwszy nasze drogi skrzyżowały się, gdy spisywała swoje przeżycia dotyczące wieloletniej walki z agorafobią. Wydanie autobiografii było zwieńczeniem jej sukcesów w pokonaniu choroby. Po okiełznaniu agorafobii skończyła kilka fakultetów, została psychoterapeutką. Dziś Alex Staudinger debiutuje w roli powieściopisarki. To z kolei jest znakomitą okazją do rozmowy bowiem jej thriller psychologiczny „NIECH CIĘ SZLAG” lada moment pojawi się w sprzedaży.

Alex Staudinger autorka thrillera psychologicznego NIECH CIĘ SZLAG

Na zdjęciu Alex Staudinger

Ja już wiem, o czym jest twoja nowa książka. Ale jestem ciekawa, jak ty sama ją postrzegasz i w jaki sposób będziesz o niej opowiadać swoim czytelnikom. Tutaj zdradzę, że nie jest to dalsza część historii twojej choroby, a prawdziwa powieść – o zupełnie innej tematyce. Chociaż… trochę ma z tobą wspólnego – choćby przez fach jednego z głównych bohaterów. Poza tym, dotyka bliskiego ci tematu. Strachu. Czy właśnie stąd się wziął pomysł na thriller psychologiczny?

Alex Staudinger: Lęk jest mi doskonale znany. Mam z nim do czynienia na co dzień i prywatnie, i zawodowo. Świadomie też umieściłam go na stronach swojej książki. Historie z psychoterapeutami w tle zdają się być już mocno wyeksploatowane. Niemniej celowo postanowiłam właśnie tę profesję wykorzystać w thrillerze. Choćby z tego powodu, że sama jestem psychoterapeutką i było to takie „mrugnięcie” w stronę czytelników, a zwłaszcza moich "pacjentów" oraz fanów grupy na fejsbuku, z którą jestem dość mocno od lat związana. Równie dobrze mógł to być przecież kelner, albo kominiarz a nie terapeuta (śmiech). Przy czym punkt ciężkości oparłam w książce na dziewczynie, Ninie. To wokół niej krążą wszystkie postaci. „Niech cię szlag” to opowieść o psychoterapeucie-hipnotyzerze, fenomenalnym w każdym calu umyśle – pomagającym ludziom zwalczać stres i traumy. Ale życie Victora Kiliana nie jest idealne, ani nigdy nie było. Choć on sam robi wszystko by takim się zdawało. Spotyka na swojej drodze Dawida Zamojskiego noszącego ślady blizn na psychice. Losy tych dwojga ludzi przecina dziewczynka, Nina Legis. I to ona jest tutaj kluczowym elementem łączącym każdą postać w książce. Tyle mogłabym zdradzić…

Zaczyna się normalnie. Poznajemy nowego lokatora kamienicy i jedną z rodzin, właściwie matkę z córką. Wraz z każdą kolejną stroną książki sytuacja się komplikuje. Dokąd to zaprowadzi bohaterów?

Alex Staudinger: Do miejsca, w którym zadają sobie pytanie czy naprawdę tak chcą żyć, czy może mogą coś zmienić i po co. A jeśli tak, to co i w jaki sposób. Kiedy okazuje się, że nie mamy wpływu na swoje życie wtedy jest konflikt wewnętrzny. I albo się go rozwiązuje, albo przed nim ucieka. Jak to mówi jeden z moich bohaterów, zawsze jest jakiś wybór… „Niech cię szlag” to opowieść o odnajdywaniu szacunku do samego siebie, o prawdzie i kłamstwie, o tym jaki wpływ mają one na ludzkie życie. Ale i o trudnych, nieoczywistych wyborach. To głęboki, trzymający w napięciu  thriller psychologiczny. Zaskakujący. Realistyczny.

foto_do_neta

Miałam okazję brać udział w pracach redakcyjnych nad tekstem i przyznam, że już na tym poziomie nie mogłam się od niej oderwać. Wciągnęła mnie jako czytelnika. Niecodzienna fabuła sprawia, że czyta się ją jednym tchem pomimo tego, że jest dość obszerna i… poruszająca. Trudno było ją pisać?

Alex Staudinger: Technicznie, nie trudno. Po prostu puściłam wodze fantazji. Psychicznie, momentami byłam zdołowana nagromadzonym ładunkiem emocji, które aż parowały od nadmiaru zła jakie opisywałam. Bo trzeba powiedzieć, że jest tam sporo okrucieństwa psychiczno-fizycznego. Główną bohaterką jest wspomniana dziewczynka, której życie poznajemy na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Co miało największy wpływ na jej życie, jak sobie poradziła w dorosłej przestrzeni i jaką cenę miała za to płacić? Musiałam to wszystko wymyślić, poukładać. Lektura książki daje odpowiedź nie tylko na podstawowe, oczywiste pytania. Skłania do myślenia, do zastanawiania się nad wyborami bohaterów i nad ich losami. Ukazuje zawiłości ludzkiego umysłu, i to jak cienka jest granica nie tylko pomiędzy lękiem przed drugim człowiekiem, ale i przed samym sobą. Każda z postaci jest rozpisana tak, żeby mogła nie tylko istnieć samodzielnie – ale by w relacji z innym człowiekiem, mogła się jakoś wyróżnić. W moim odczuciu nie są to postacie papierowe, ale z krwi i kości. Czują, tworzą, ranią, popełniają błędy. Podejmują decyzje, za które potem ponoszą lub nie, odpowiedzialność. Jak to w życiu. Książka zwraca również uwagę na jeden ważny aspekt, toksyczne relacje. I to, w jaki sposób działają na drugiego człowieka.

Toksyczne, czyli jakie?

Alex Staudinger: Jeśli człowiek niekomfortowo czuje się w danym związku i sprawia mu to fizyczne lub psychiczne cierpienie, a mimo to – nadal w tym tkwi, to niewątpliwie taki układ jest toksyczny. Książka ukazuje różne konfiguracje takich układów, rodzinne, przyjacielskie, partnerskie.

Obserwując bohaterów w ich rolach, początkowo trudno się z  kimkolwiek utożsamić. Dopiero po czasie odkrywamy maski jakie kolejno przybierają, poznajemy powody ich specyficznych, czasem wręcz psychotycznych zachowań.

Alex Staudinger: Och, nie zdradzajmy zbyt wielu szczegółów i dajmy czytelnikom prawo do własnej oceny poszczególnych sytuacji.  Jako autorka złamałam jednak pewien stereotyp, że tylko ofierze się współczuje. W „Niech cię szlag”, jak się okazuje, można współczuć także sprawcy przemocy. Spotkałam się z takimi opiniami ze strony moich pierwszych czytelników i recenzentów. Każdy miał swojego ulubionego bohatera i jemu przyklaskiwał, więc to też jest cudowne, że moi bohaterowie nie byli im obojętni. Co ciekawe, „Niech cię szlag” daje nam światło na kata, sprawcę przemocy i każe się przez chwilę zastanowić, co kieruje jego działaniem. Niestety, dopiero wtedy go rozumiemy gdy poznajemy jego drugie, czasem trzecie oblicze. Ani wcześniej, ani w trakcie. To jak w życiu. Jednocześnie patrząc z boku na pewne sytuacje dostajemy jasny obraz tego, jak łatwo uzależnić się od oprawcy i jak łatwo ofiary tłumaczą sobie zachowania sprawców przemocy fizycznej i psychicznej.

a

Natrafiłaś na jakieś niespodzianki podczas pisania?

Alex Staudinger: Tak. Książka była dobrze zaplanowana, przynajmniej tak mi się wydawało. Ale w pewnym momencie wyrwała się spod kontroli i zaczęła żyć własnym życiem, co mnie nawet ucieszyło. Jeden z bohaterów wybił się zdecydowanie na pierwszy plan, i to wcale nie ten bohater, który miał to zrobić. Inny bohater z kolei w pewnym momencie postanowił innym zejść z pola widzenia. Jeszcze inny, zbuntował się nie wtedy kiedy myślałam, że to zrobi. Tak więc, oni sami mnie zaskakiwali wraz z rozwojem sytuacji. Ale wszystko się zazębiało, więc dałam im wolną wolę i mogli sami o sobie decydować tak jak chcieli. Włożyłam w książkę całą swoją energię i jak na powieściowy debiut, myślę że sobie poradziłam.

Wśród recenzentów i beta-czytelników zapoznających się z tekstem przed wydaniem, króluje niepodzielnie jedna opinia, cytuję: „książka ma szansę stać się hitem”. Co, twoim zdaniem, ma na to wpływ?

Alex Staudinger: Nie chciałabym, żeby zabrzmiało jakoś górnolotnie i nieskromnie, ale w moim przekonaniu dobrą robotę zrobiły mojej powieści dobrze rozpisane procesy myślowe, procesy zachowań bohaterów, trochę wplecionych legend, trochę ciekawostek współczesnych i z ubiegłego wieku. A nawet, teorii spiskowych jakimi obecnie żyje świat. Tutaj zdradzę, że powieść bierze początek w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia, więc powiązanie tych lat ze współczesnymi problemami nie było łatwe. Daje nam to jednak bardzo interesujące podejście do tematu i pewną wiedzę o otoczeniu w jakim funkcjonują bohaterowie „Niech cię szlag”. Przez to, opisywane sprawy są niezwykle aktualne i teraz, i wtedy gdy działa się akcja książki.

b

Narkotyk z ludzkiej krwi zwany adrenochromem -  który w „Niech cię szlag” przybrał nazwę chromatica - przemoc na ludzkich płodach, opis rytualnych wręcz satanistycznych spotkań. To wszystko sprawia, że czytelnikowi może włos się na głowie zjeżyć.

Alex Staudinger: Moja powieść skierowana jest do czytelnika dorosłego „18+”. Właśnie z uwagi na poruszane tematy, scenki, opisy oraz kilka niezbędnych wulgaryzmów, wspomagających akcję. Nie jest tego dużo, niemniej wypada uprzedzić co wrażliwszego czytelnika. Podobnie jak wstrząsające wątki. Thrillerowi psychologicznemu, należy to jednak wybaczyć. Książka jest pełna grozy, ale nie brakuje jej fascynujących opisów charakteryzujących poszczególne postaci. Naprawdę warto poświęcić kilka wieczorów na jej poznanie.

Spotkałam się z opiniami, że „nie jest to książka dla ludzi, którzy mają problem czytania ze zrozumieniem gazety albo instrukcji obsługi”, a zatem dla kogo jest? Dla wymagającego czytelnika?

Alex Staudinger:  Dla myślącego. Jest to książka kontrowersyjna, wywołująca emocje. Pełna symboli i prawdy zawartej między wierszami. Nie jest miałką papką. Przynajmniej starałam się, żeby nią nie była. W moim odczuciu to dość trudna książka nie tyle w odbiorze, ile w tematyce. Pokazane w niej sprawy, problemy - nie są z serii tych jakie porusza się u cioci na imieninach przy malinowej herbatce i torciku. O lęku przed życiem nie rozmawia się stojąc w kolejce po bułki. Ani o ukrytej depresji, rodzinnych tajemnicach…

Zatem lepiej ją czytać gdzieś pod kołdrą niż na dworcu albo w samolocie?

Alex Staudinger:  To zależy, jak kto przetwarza w myślach to co czyta. Po jednych spłynie, innym da do myślenia i nie będą w stanie zjeść w spokoju kolacji. Powiem tak, trzeba ją czytać w skupieniu i ciszy - a nie w przerwie na lunch. Ale też nie mogę czytelnikowi narzucać, zrobi jak zechce. Ja sama, pisząc ją byłam zmuszona wiele razy wracać do wcześniejszych fragmentów tekstu, więc wiedziałam czego się spodziewać. A mimo tego, po jej zakończeniu choć znałam całą fabułę – w dalszym ciągu ją przeżywałam. Nie wiem, może mam do niej inny stosunek. Mną wstrząsa dogłębnie za każdym razem kiedy się w tę historię zagłębiam. Daje do myślenia, zawiera prawdy wszechświata, ale i proste, banalne porady jak żyć. I nie chodzi tu o umoralnianie czytelnika. Bardziej o uświadomienie tego, co tak naprawdę każdy z nas wie. A obserwując bohaterów tylko się w tym utwierdzamy. To taka książka, która idealnie nadaje się do dyskusyjnych klubów książki. Jest o czym rozmawiać. Zadziwiające, że każdy znajduje  w niej coś innego.

c

Co zaskoczyło cię w książce jako czytelnika?

Alex Staudinger:  Na pewno zwroty akcji. Kiedy zdawało się że wszystko już wiem, nagle okazywało się że życie podsuwa kolejne kłamstwo o świecie i o bohaterze. Okrucieństwo, zadawanie bólu aby ulżyć sobie samemu choć na chwilę. Bez tabu i bez cenzury opisanie ludzkiej natury, słabości i przemian. I że odrzucanie prawdy, odrzucanie rzeczywistości jest nam czasem w życiu potrzebne do przetrwania.

A jako autora?

Alex Staudinger: Niemal wszystkie eksperymenty i badania mające przysłużyć się ludzkości, tak naprawdę w każdej chwili mogą być zwrócone przeciwko jednostce. Są  jak tykająca bomba. Tak było od dziesiątek lat. Tak jest i teraz. Nic się nie zmienia. Władza, sława, wieczna młodość, zdrowie. Za każdą cenę chce się je mieć. I te wieczne chciejstwa są powodami wojen i wojenek międzyludzkich. W pewnym momencie człowiek się zastanawia czy jednostka ludzka jest na wskroś zła z przebłyskami dobra czy jednak jest na odwrót. W każdym z nas drzemie bydlę i czasem wystarczy jakiś impuls, żeby je zbudził i mógł siać niepokój, zagładę. Każdy z nas jest zdolny do czynów haniebnych i niemalże świętych. I przerażający jest fakt, że zależy to tylko od tego - które bydle zostanie wskrzeszone do życia. Tego się dowiedziałam patrząc na świat oczyma moich bohaterów.

Co cię w tej książce ujęło?

Alex Staudinger:  Każda z postaci ciekawi mnie z innego powodu.  Poprzez zachowanie, działanie i odnajdywanie się w trudnej sytuacji, ale także poprzez cechy charakteru. Wielokrotnie zastanawiałam się jako autorka, jak konkretna postać zachowałaby się będąc na miejscu drugiej. I to w takich momentach właśnie dostrzegałam ich indywidualność i moc charakteru bohatera. Wiedziałam, że silna osoba wcale taką nie będzie gdy zmienią się okoliczności. I na odwrót. I to było w tym całym procesie powstawania książki najbardziej dla mnie interesujące. Poznawałam swoje postacie na nowo, choć przecież sama je stworzyłam. Jednak gdy stawiałam je przed zadaniami, przed sytuacjami – one działały już same, według swoich możliwości, charakterów, samopoczucia. Zupełnie tak, jak gdyby były żywymi postaciami, sąsiadami zza płotu, znajomymi  pracy.

d

Którego z bohaterów polubiłaś?

Alex Staudinger: Najbardziej chyba… Kiliana. To człowiek, który imponuje swoją nadzwyczajną elokwencją. Uwielbiam kontrolę, którą ma nad sobą i swoim życiem. Przynajmniej w chwili gdy poznaje go czytelnik… No właśnie, tutaj nie mogę niczego więcej powiedzieć, żeby nie zepsuć czytelnikom zabawy. Swoją drogą trudno jest opowiedzieć o jego osobowości tak, żeby nie zdradzić zbyt wiele. Ale na pewno jest to postać bardzo barwna. W każdym razie czytelnik wraz z bohaterem zastanawia się nad jego życiem, może mu zazdrości, może współczuje, może odczuwa jeszcze jakieś inne emocje. Dla każdego z czytelników szczęście ma inny wymiar i w tej książce poznajemy kilka wymiarów i przestrzeni szczęścia. To w którym sami siebie odnajdziemy to już sprawa bardzo indywidualna. Dla jednych będzie to rodzina, dla innych praca lub używki albo po prostu spokój i cisza w domu.  Kilian jest pełen sprzeczności, co do których początkowo nie zdajemy sobie sprawy. Z kolei Nina, to bardzo wyjątkowa wojowniczka dnia codziennego. Mimo że potrzeba dłuższej chwili aby dopatrzeć się i zauważyć jej hardość, naprawdę warto jej się przyjrzeć od pierwszych stron książki. Uwielbiam jej przemianę, której nie sposób nie zauważyć. Ona jest przykładem, że człowiek jest w stanie znieść najgorsze katusze duszy i ciała, ale czy na pewno to wszystko bez skutków ubocznych?

Którą z nich wolałaś, małą Ninę, czy tę już dorosła?

Alex Staudinger:  To zależy. Dzieciństwo Niny łatwe nie było, a mimo tego dawała radę. Z kolei w dorosłym jawi się czytelnikowi jako kobieta odzyskująca władzę nad swoim życiem, tylko czy faktycznie tak jest?

Czy kiedykolwiek w Ninę zwątpiłaś?

Alex Staudinger:  Kilka razy tak. Ona wciąż mnie zaskakiwała. Bywały momenty, że się zastanawiałam, czy faktycznie tak mogłaby się zachować mała dziewczynka albo dorosła kobieta. I zaraz zaczynał się mój wewnętrzny dialog, że owszem może i ja sama bym się tak nie zachowała, ale najwidoczniej ta dziewuszka lub ta kobieta miały w sobie tyle siły lub strachu, że mogły zrobić coś zupełnie przeciwnego. I na odwrót. Były chwile, gdy wiedziałam jak dokładnie bym się zachowała i że każda osoba na ich miejscu zrobiłaby to samo. To nie jest książka o mnie, ale o moich bohaterach. Ja im dałam wolną wolę i tylko spisałam to, co zechcieli mi pokazać ze swojego życia.

ol

A kto cię irytował lub kogo nie polubiłaś?

Alex Staudinger:  Zdecydowanie jest taka postać, ale nie zdradzę która. Tak naprawdę każda z postaci ma naleciałości i ofiary, i zwycięzcy, jak pewnie każdy z nas. I tu pojawia się pytanie, czy powinniśmy się bać samych siebie? Albo z powodu tych „ukrytych” cech, nienawidzić? Czasem granica między ofiarą a katem jest bardzo cienka, wręcz niewidzialna.

Co łączy twoich bohaterów?

Alex Staudinger:  Walka o samego siebie, którą w pewnym momencie swojego życia każde z nich podejmuje. Czy udaną? Tego nie zdradzę. W moim przekonaniu ważniejsza jest sama walka, niż jej finał. Bohaterowie wbrew pozorom nie różnią się od nas. W każdym z nich można odnaleźć cząstkę siebie. Czasem to jest sprośna myśl, czasem utożsamienie z ofiarą lub katem. Któż z nas nie zakłada na co dzień maski, choćby po to żeby ukryć przed światem to co w nas drzemie, co na dnie upychamy żeby zapomnieć. O bólu, o przeszłości, o strachu przed życiem.

Czy losy Niny, Victora i innych kiedykolwiek się ze sobą jeszcze splotą? Albo inaczej zapytam, czy będzie ciąg dalszy?

Alex Staudinger: Powieść „Niech cię szlag” została tak skonstruowana, by zostawić odrobinę niedopowiedzenia i by był to zalążek do następnej części. O ile wszystkie fragmenty zostały ze sobą już w książce zaplecione to jest jeszcze jedna nierozwiązana tajemnica, która wyjdzie na jaw w następnej części. Wątek w zamyśle miał być wyjaśniony już teraz, jednak z uwagi na objętość powieści  - niemal siedemset stron - postanowiłam wyjaśnienie sprawy przenieść do drugiej części. Nie zostawię czytelników bez tej porcji wiedzy, muszą poznać niesamowitą historię. Ale to za jakiś czas…

Alex Staudinger thriller psychologiczny 2020

foto z archiwum własnego Alex Staudinger

Premiera thrillera „Niech cię szlag” już w grudniu 2020. Powiedz, gdzie będzie można kupić twoją powieść?

Alex Staudinger: W wielu księgarniach internetowych jak na przykład Empik, Tania Książka, Świat Książki, Bonito albo po prostu poprzez moją stronę internetową ALEX STAUDINGER. Przy okazji, chciałabym zachęcić czytelników do interakcji. Żeby dzielili się ze mną opiniami o książce, żeby pisali, umieszczali zdjęcia, komentowali. Na www jest kontakt do mnie, do mojego profilu na FB. Będzie mi bardzo miło. Po autobiografii "Nie mów do mnie nie bój się" jest to mój powieściowy debiut literacki, więc bardzo go przeżywam. Pokochałam tę książkę i chciałabym żeby podobną radość z czytania mieli czytelnicy.

Czego ci życzę i dziękuję za rozmowę, mając nadzieję na kolejne spotkanie.

 

Rozm. Jola Babij/ Media Production JB London