Around The Dream

20/01/2017

Usiedliśmy i spokojnie policzyliśmy ułamki. Jeśli będziemy chcieli kontynuować podróż, to zdecydowanie lepiej zrobić to z Kanady i zjechać do Ekwadoru. Ze względu na ceny biletów lotniczych i kilka innych bzdur... Po motocyklu została nam tylko tablica rejestracyjna i kupa wspaniałych wspomnień. Decyzję o sprzedaży podjęliśmy w ostatniej chwili.

jola babij media 608

Kilka razy pisaliśmy o dwójce młodziutkich zelowian, którzy jesienią ubiegłego roku wyruszyli motocyklem w podróż dookoła świata. Z wypiekami na twarzy, wiele osób śledziło w Internecie poczynania podróżników. Nie dalej jak miesiąc temu, przedstawialiśmy na naszych łamach relację z ich motocyklowej eskapady. Tych wiadomości prosto z bloga i fejsbuka, mieliśmy nadzieję podawać więcej. Okazało się jednak, że całkiem niespodziewanie - podróż zakończyła się.

Alicja Berbelska i Tobiasz Kukieła  - wrócili do domu. Wraz z końcem stycznia, na portalu społecznościowym ukazała się informacja podróżników o konieczności przerwania tej wycieczki życia.

jola babij media 614

30 stycznia ‘2015

„Dziś jestem zmuszony napisać coś, w co sam jeszcze nie wierzę. I coś, czego miałem nadzieję nie napiszę nigdy. Kiedy wyjeżdżaliśmy na wyprawę, byłem święcie przekonany, że wszystko pójdzie może nie po naszej myśli, ale chociaż „jako tako” i jakimś cudem faktycznie dojedziemy na północ obu Ameryk. Wszystko się jednak skomplikowało i zmuszeni jesteśmy przerwać wyprawę (!). Nie zakończyć, ale przerwać. Wpływ na naszą decyzję ma kilka, jeśli nie kilkanaście czynników. Każdy z osobna wydawać się może błahy. Wszystkie razem stanowią barierę nie do pokonania.

jola babij media 612

Jesteśmy w Quito, stolicy Ekwadoru. Okazuje się, że ze względów prawnych nie możemy sprzedać motocykla w Ekwadorze. Pojazd musi opuścić kraj w ciągu osiemdziesięciu siedmiu dni, bez względu na wszystkie okoliczności. Przejazd do Kolumbii - według informacji, które już uzyskałem w kraju – nic nie zmieni. Zostawiamy więc motocykl w Quito, zabieramy papiery i numery rejestracyjne. Spróbujemy zarejestrować motocykl w kraju. Dzięki temu, problem dziewięćdziesięciu dni nie będzie istniał. Zapłacimy tylko mandat na granicy, który już raz płaciliśmy (pewnie łapówkę) za brak dokumentów celnych. Brak możliwości sprzedaży motocykla komplikuje sprawę ze względu na finanse (kasy nie starczy aby kupić kolejny w USA). Początkowo myśleliśmy o tym, aby ruszyć do Kanady, popracować i wrócić. Bilety z Quito kosztują jednak praktycznie tyle samo co do Polski. Jeśli polecimy tam i nie otrzymamy wizy, która uprawnia nas do podjęcia pracy, stracimy kupę forsy, a co więcej, będziemy musieli wrócić do kraju.

Drugi czynnik, to Ali zdrowie oraz samopoczucie. Jest coraz słabsze, a nie wyobrażam sobie dalszej jazdy wbrew jej chęciom. Podróż dookoła świata to nasze wspólne marzenie, które wiem, że spełnimy. Jestem tego pewien! Zrobimy to jednak na raty. Wiem, że wielu z Was się teraz oburzy, bo co ta podróż z przerwami. Jestem tych reakcji świadom. Jestem tez pewien, że aspiracje sportowe to najmniej istotna kwestia tej podróży. Nie mogą one przyćmić marzeń, uśmiechu, zapału czy po prostu zdrowego rozsądku. Pozostaje sprzęt, który praktycznie już nie istnieje, czy motocykl w którym musimy wymienić sprzęgło, zrobić hamulce, czy wiele innych spraw. Powodów, których nie wymieniłem jest jeszcze na pewno kilka. Wracamy do Polski, aby zarobic kasę i przyjechać tu z jeszcze większym uśmiechem, zapałem i wreszcie sakwą pełna złotówek. Bardzo wam dziękujemy zam to, że braliście udział w tej części naszej wyprawy. Za to, że dopingowaliście, komentowaliście i podpowiadaliście. Daliście nam dużo siły!

Dziękuję sponsorom: Modeka, AGM Bags and Accesories, GPS Guardian, Two Nav, firmie Rikaline, Paranoid, MixFoto oraz firmie Helite, która zadbała o nasze bezpieczeństwo, a kilka dni temu uratowało nam skórę (o tym niebawem!). Nie wracamy do Polski od razu. Zajmie to na pewno parę, jeśli nie paręnaście dni. Musimy znaleźć jakąś kryjówkę dla motocykla. No i zobaczyć, co się kryje za słowem Ekwador”.

jola babij media 609

30 stycznia ‘2015 (kilka godzin później)

„Dwa dni temu mieliśmy przykre spotkanie z nawierzchnią. Jechaliśmy Pallatanga do Quito. Na około siedemdziesiątym kilometrze wjechaliśmy na kawałek drogi, który był w trakcie przebudowy. Jak bywa tu często, prace drogowe nie były oznakowane. Po prostu na kilkudziesięciu metrach brakowało asfaltu. Motocykl zeskoczył na szuter i uderzył przednim kołem o dziurę. Wyrwało mi z rąk kierownicę. Chwilę potem motocykl leżał. Katapultowaliśmy się przez bok pojazdu, finalnie lądując obok drogi. Obie poduszko powietrzne, które mieliśmy na sobie – odpaliły i skończyło się tylko na zdartej nodze. Na szczęście, mojej. W zasadzie to się trochę uradowałem. Parę miesięcy temu testowałem ten produkt dla Świata Motocykli i na końcu wspomniałem, że urządzenie na pewno zadziała przy zderzeniu czołowym, ale mam obiekcje co do tzw. „szlifów”. Okazuje się, że działa”.

3 lutego ‘2015

„Parking nie wchodził w grę! Ci złodzieje chcieli sześćdziesiąt dolców za miesiąc! Żaden z poznanych ludków nie zaoferował nam porzucenia motocykla u niego, a ludzie do których pisałem nie odpowiedzieli. Postanowiliśmy z Alą sprzedać „kaczkę”. Pojechaliśmy do salonu Hondy – nie byli zainteresowani. Na szczęście jeden z pracowników zadzwonił do swojego kolegi, który chciał obejrzeć motocykl. Po oględzinach odkupił od nas hondę w cenie części. Po motocyklu została nam tylko tablica rejestracyjna i kupa wspaniałych wspomnień.

jola babij media 610

Decyzję o sprzedaży podjęliśmy w ostatniej chwili. Usiedliśmy i spokojnie policzyliśmy ułamki. Jeśli będziemy chcieli kontynuować podróż, to zdecydowanie lepiej będzie zrobić to z Kanady i zjechać do Ekwadoru. Ze względu na ceny biletów lotniczych i kilka innych bzdur. Sprawdziliśmy również opcję wysyłki do Polski, rozmontowanego na części motocykla. Teraz uwaga: UPS 32 tys. zł, Fedex 27 tys. zł, DHL 32 tys. zł. Panowie! Za tę kasę kupię w kraju GS-a z turatekowymi światełkami!”

4 lutego ‘2015

„Dziś opuściliśmy Amerykę Południową. Przed nami długi lot z trzema przesiadkami do Warszawy. Obecnie gnijemy na lotnisku w Atlancie i po głowie chodzą mi głupie pomysły – jak zwykle zresztą. Chciałem na pokład zabrać poduszkę powietrzną i wystrzelić dla Ali, krzycząc Ala Akbara. Mój pomysł jednak nie spotkał się z entuzjazmem policji i samej zainteresowanej. No cóż, dwadzieścia dziewięć godzin nudy J. Poduszki poleciały jako normalny bagaż… Ps. Przyznajcie, że suchar byłby z klasą”.

jola babij media 615

Decyzja podróżników wywołała wśród Internautów spore poruszenie. Znajomi i mniej znajomi zelowian, komentując ich chęć powrotu – pisali, że… motocykliści dobrze robią:

(…) Fajnie, że mogliście spełnić swoje marzenie…

(...) No i bardzo rozsądnie, szerokości i powodzenia z motocyklem.

(...) Decyzja godna prawdziwego mężczyzny, nie warto ryzykować zdrowiem Ali. Powodzenia.

Kilka dni później, 9 lutego ‘2015 na swoim prywatnym profilu na Facebooku, Tobiasz napisał:

„Moi mili! Wróciłem do kraju – właśnie się aklimatyzuje, choć wątroba już trochę boli. Wracam również do obiegu motocyklowego. W sprawie serwisu motocykli, artykułów, relacji i wszystkiego co jednośladowe, dzwońcie proszę śmiało. Jeśli w trakcie mojej nieobecności okazało się, że coś było nie tak a nie miałem szansy poprawić swojej pracy, bądź nieudolności, również atakujcie mnie niezwłocznie! Wszystko po staremu, prócz numeru telefonu i energii, której mam dużo więcej.”

jola babij media_611

Jedno jest pewne. Wspomnienia jakie im pozostały - są w stanie wynagrodzić wszelkie niedogodności tej podróży. W końcu nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. Wiele miesięcy przygotowań, starań o sfinansowanie wyprawy, wiele wyrzeczeń, ogromna wiara i nadzieja, że się uda. Aż wreszcie sam wyjazd. I udowodnienie sobie i innym, że można – jeśli się chce.

Paragwaj, Argentyna, Boliwia. To na pewno robi wrażenie. Nawet, jeśli nie wszystko poszło zgodnie z planem. Planem, którego podobno nie mieli. A nawet gdyby mieli, to by się go nie trzymali. I jak to kiedyś Tobiasz napisał: „W zasadzie nasze życie to podróż – więc co to za różnica, gdzie się finalnie znajdziemy…”.

jola babij media  613

 

(tekst archiwalny z 2015 roku, przyg. na zlecenie Tygodnika „Fakty”)

opr. jb /Media Production JB, zdjęcia: z fotoarchiwum podróżników